czwartek, 1 stycznia 2009

Noc Sylwestrowa 2008 i ... wspomnienia z 2005

nasze ulubione chluptanie w dzbanku, 31.12.2005
Dziabąga ulubione rolowanie, 31.12.2005
nie chce nam się jeszcze spać! 31.12.2005
czas iść spać (za szafka!), 31.12.2005

Noc Sylwestrowa ... w chorobie, to jakoś tak dziwnie!!!

Jak wspomnę wszystkie moje doychczasowe Sylwestry, to mnie chęć do życia ogarnia!

Najbardziej zabawowy był Sylwester 2005 - już z moją córką Tasia i druhem Dyziem (własnie był parę dni po kastarcji) - bawiliśmy się do białego rana!

Wczoraj, w tą Noc Sylwestrową odwiedzili mnie (no i wszystkich innych w domu) bardzo mili goście - tak  na chwilkę,  na toast za zdrowie! Dyzio i Tasia mieli wreszcie jakąś rozrywkę, ale mnie  zaczęło nosić... no i musieli mnie powstrzymywać, żebym nie szalał!

No i minął kolejny dzień w życiu chorutka - chyba nie jest źle! tak trzymać! Pańcia mnie ciągle przekładam, żebym leżał na płasko i nie gniótl brzucha, no i wynosi  mnie z łazienki - tam jest moje najukochańsze pośłanko, no i towarzystwo (tęsknimy za sobą strasznie - jak uda mi się wedrzeć na ich posłanie, kładą sie na mnie, lub ja na nich... pysznie! - no ale takie gniecienie się nie jest wskazane).


Lekarstwa przyjmuję, papu też (nadal jem nieduże porcje, ale na taką małą porcję ma wilczy apetyt), wczoraj miał lekko zaczerwieniony szew, ale ranki itp podobne pobieraniu/kroplówce już niezaognione, leki p.bólowe nie działają już, więc trochę mnie boli... widać to jak chodzę, jestem ściągnięty i nóżki są trochę słabsze.

Jutro wizyta u wetki - oby wszytko grało jak należy!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz